poniedziałek, 9 marca 2015

WYBIERAMY DIETĘ

 
 
Rozmawiając ze znajomymi ,którym nie udaje się schudnąć mimo stosowania
różnych diet (PRZEZ CHWILĘ), środków wspomagających i innych
 półśrodków, nasunęła mi się jedna myśl:
ŹLE DOBIERAJĄ SPOSÓB ODŻYWIANIA.
 
Kiedy będziesz myśleć nad wyborem diety- jako sposobu odżywiania , nie jako
krótkotrwałego ,szokowego , chwilowego, niedziałającego na dłuższą metę
sposobu odchudzania, weź pod uwagę wszystkie czynniki:
 
1) NIE DAJ SIĘ SKUSIĆ NA POPULARNE , KRÓTKIE DIETY-CUD
Przynoszą więcej szkody niż pożytku.
Co z tego,że po diecie ''kopenhaskiej'' schudłam 10 lat temu 10 kg, skoro
po jej zakończeniu, jedząc niskokalorycznie (!!!) zaczęłam tyć od marchewki!
Ta dieta , jak i wiele JEJ podobnych , nie działa długofalowo.
MOŻNA ją zastosować jako starter do właściwego odżywiania
 niskowęglowodanowego, ale wiąże się to ze sporym ryzykiem.
Ogólnie nie polecam. Puszyste osoby nie mają na tyle silnej psychiki,żeby
spokojnie znosić wzrost kilogramów po tak spektakularnej ich utracie!
Na takie eksperymenty mogą sobie pozwolić jedynie osoby nie mające
problemu z PRAWIDŁOW OCENĄ własnej wartości, która nie zależy od noszonych
przez nas kilogramów...
Osoby pragnące schudnąć do nich Z PEWNOŚCIĄ nie należą.
 
2) NIE ROZPOCZYNAJ DIETY-JAKO STAŁEGO SPOSOBU ODŻYWIANIA,
NIE BĘDĄC PEWNYM,ŻE BĘDZIESZ W STANIE JĄ UTRZYMAĆ.
Odżywianie wysokobiałkowe, wysokowęglowodanowe,
niskotłuszczowe itp. itd. ma swoje zalety.
Opierają się na dostarczaniu organizmowi większej
ilości jednego składnika( np. białka), podczas gdy inny zostaje mocno ograniczony (np. węglowodany)
Ja sama stosuję dietę niskowęglowodanową-STALE, ponieważ takie odżywianie
najbardziej odpowiada moim upodobaniom kulinarnym i możliwościom.
 
Jaki ma sens postanowienie, że od dziś będziesz jeść tylko serki wiejskie ;), skoro
królową w kuchni jest Twoja Mama, Żona, Mąż, Teściowa czy ktokolwiek
 inny i nie masz szansy na wprowadzenie diety białkowej na stałe bo osoba odpowiedzialna
za gotowanie w Twoim domu serwuje pierogi , kluski z sosem i  tłustym mięsem?
Nie ma to żadnego sensu.
Jeśli osoba gotująca nie chce słyszeć o żadnych
 zmianach ( a tak jest najczęściej) albo NAWET JEŚLI zgodzi się na to,żebyś
sobie sam przygotowywał posiłki ,to będzie Cię kusić zapach tradycyjnych
potraw i ciast i gwarantuję Ci,że skończy się to frustracją,
zniechęceniem i porzuceniem ( po raz kolejny!) swojego planu odchudzania.
 
Jest jednak wyjście :
Jedz to, co Ci podają, ale w mniejszych ilościach. LICZ KALORIE I STARAJ SIĘ
ZJADAĆ NIECO MNIEJ NIŻ WYNOSI TWOJE ZAPOTRZEBOWANIE KALORYCZNE.
WYSTARCZY 200 KALORII MNIEJ DZIENNIE,ŻEBY ZA JAKIŚ CZAS ZAUWAŻYĆ RÓŻNICĘ.
Naucz się mówić ''NIE'' jeśli widzisz i czujesz ,że ciasto po sytym obiedzie
to już za wiele na Twoje możliwości.
Najważniejsze: W TAKIEJ SYTUACJI POLECAM PRZEDE WZYSTKIM
DUŻO RUCHU ORAZ JEDNODNIOWE MONODIETY.
Skoro przez cały tydzień jesz, co Ci podadzą to wybierz sobie JEDEN dzień
w tygodniu, ZAWSZE TEN SAM (!!!) i pij tylko sok pomidorowy
 lub jedz tylko jabłka lub tylko warzywa -bez dodatków lub tylko jogurty,
tylko ser biały lub tylko ryż.
MOŻLIWOŚCI JEST MNÓSTWO.
Po prostu wybierz jakiś jeden składnik, który najbardziej lubisz i jedz lub pij!
Propozycje takich jednodniowych , monoskładnikowych diet znajdziesz tu :
 
Jeśli to TY rządzisz w kuchni, masz problem z głowy.
Wybierz spokojnie taki sposób odchudzania, taki sposób STAŁEGO
odżywiania, który najbardziej Ci odpowiada.
Możesz też jeść wszystko , co tylko zechcesz , a ograniczyć jedynie kalorie.
NIE POPEŁNIAJ TEGO BŁĘDU I NIE OGRANICZAJ SPOŻYWANYCH KALORII
DO 1000 CZY INNYCH ZANIŻONYCH MOCNO ILOŚCI.
 
CO Z TEGO ,ŻE PRZEZ DWA TYGODNIE WYTRZYMASZ i będziesz dostarczać
sobie 1200 kalorii, skoro potem rzucisz się na jedzenie bo
 organizm , prędzej czy później, upomni się o swoje!
Oblicz swoje zapotrzebowanie i dostarczaj NA POCZĄTEK o 100 kalorii mniej,
 wytrzymaj miesiąc, znów obniż o 100, wytrzymaj kolejny miesiąc i znów obniż.
 Jednak nie obniżaj o więcej niż 300-500 kalorii.
 
Zabrzmi to trochę dziwnie, ale ...:
NIE WYBIERAJ DIETY BIAŁKOWEJ JEŚLI NIE LUBISZ BIAŁKA
 
Parę osób, widząc ,że schudłam i od dłuższego czasu utrzymuję (mniej więcej)
nową wagę , próbowało jeść tak jak ja.
 Mimo,że NIE LUBIĄ np. kurczaka czy tuńczyka...
Nie będę tego tłumaczyć, to chyba jasne,że nie powinno się stosować diety, której
GŁÓWNYCH SKŁADNIKÓW NIE LUBIMY.
 
Jasne, osoba nie lubiąca warzyw może je polubić bo tak naprawdę
 nigdy wcześniej ich nie jadła, poza surówką do obiadu od czasu do czasu.
Nie w tym rzecz.
Rzecz w tym,że ja np. nie przepadam za makaronami, chlebem ,
ziemniakami, kaszami.
Nigdy nie przepadałam więc nie zdecydowałabym się na odżywianie
 wysokowęglowodanowe na przykad.
 
WYBÓR SWOJEJ DROGI DO NIŻSZEJ WAGI TO NAJWAŻNIEJSZA RZECZ!
Poświęć temu tematowi dłuższą chwilę.
Weź pod uwagę wszystkie ''za'' i ''przeciw''.
Pomyśl czego MOŻESZ sobie odmówić, a bez czego się nie obejdziesz.
Ja NIE ZREZYGNOWAŁAM I NIE ZREZYGNUJĘ NIGDY (chyba )
 z kawy z mlekiem i cukrem.
Tak, cukrem.
Piję takich kilka w ciągu dnia ,żyję i nie tyję.
PO PROSTU:
Nie rzucaj się na dietę, która mocno ograniczy Twoje przyzwyczajenia ,
 a tym samym pozbawi Cię radości życia.
Długo na takim odżywianiu nie ''pojedziesz''.
Spośród wszystkich znanych Ci sposobów odżywiania i odchudzania
 wybierz ten, który najlepiej Ci odpowiada i ,który NAJMNIEJ Cię ograniczy.
 
POWODZENIA!!!
 
 
 
C.d.N.
 
 
 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz