czwartek, 5 marca 2015

ZERO KALORII CZYLI: WALDEN FARMS CINNAMON RAISINS PEANUT SPREAD

Przeszukując internet trafiłam na stronę oferującą produkty nie zawierające kalorii.
Sceptycznie podeszłam do jakości tych produktów. Jak może być zdrowe coś, co
ma smak, aromat, konsystencję , a nie zawiera kalorii???
Zdecydowałam jednak zakupić parę z nich, sprawdzić i podzielić się z Wami moją opinią.
 
Na pierwszy ogień idzie
 CINNAMON RAISINS PEANUT SPREAD
czyli w wolnym tłumaczeniu:
smarowidło cynamonowo-rodzynkowo-orzechowe :)


Po otwarciu słoika poczułam przyjemny aromat cynamonu.
Konsystencja dość rzadka, jednak na tyle gęsta aby można było posmarować tym czymś np. tost.


 
SMAK:
 
Kwaskowaty, z pewnością można wyczuć nutkę cynamonu i rodzynek.
Do jedzenia łyżeczką wprost ze słoika nie bardzo się nadaje, jednak można tego użyć
do smarowania pieczywa czy przełożenia jakiegoś ciasta.
 
SKŁAD:
 
Niby zawiera jakieś naturalne składniki.
Jednak moją uwagę zwróciły:
SUKLAROZA oraz BENZOESAN SODU
 
Suklaroza jest stosowana w przemyśle spożywczym do słodzenia produktów.
Oczywiście jest to ''chemia'' i nie zaleca się spożywania tej substancji w nadmiernych ilościach.
Ilość ,która zazwyczaj jest stosowana i dozwolona w przemyśle, nie powinna zagrażać naszemu zdrowiu.

Około 20% sukralozy rozkłada się w organizmie, reszta zostaje wydalona w niezmienionej postaci.

Kolejny chemiczny ulepszacz to benzoesan sodu.

Niby sama chemia...
Co ja sądzę?

Przeciętny Polak spożywa podobno około dwóch kilogramów
środków chemicznych zawartych w żywności, w ciągu roku.
Pewnie ma to niebagatelny wpływ na nasze zdrowie.
Zazwyczaj są to różne substancje chemiczne, dodawane do
artykułów spożywczych, które przedłużają trwałość, zapewniają
odpowiedni smak, aromat i wygląd.

Te substancje są WSZĘDZIE: w wędlinach, ketchupie, majonezie, pasztetach, serkach, sosach itp., itd.
Czy przeciętny Polak, na diecie czy nie, przejmuje się tym, że w spożywanej
przez niego szynce jest więcej wody i chemii niż mięsa? Nie bardzo...
Kiedy jednak chodzi o produkty takie, jak to smarowidło, zaraz można usłyszeć, że
to sama chemia, że to niezdrowe i nie powinniśmy tego jeść.
Może i nie powinniśmy, ale substancje chemiczne i tak będziemy zjadać i tak.

Zastanawiam się co jest gorsze: świadome dostarczanie organizmowi nieco (lub więcej niż ''nieco'') chemii czy otyłość?

Wszystkim wiadomo, że otyłość podnosi ryzyko powstania chorób
sercowo-naczyniowych.
Powoduje niewydolność serca, zaburzenia w oddychaniu, co
w następstwie może spowodować niedotlenienie mózgu...
 Przyczynia się też do wystąpienia nadciśnienia tętniczego, wysokiego
 cholesterolu we krwi, cukrzycy typu 2, bezdechu sennego, udaru mózgu,
 nowotworu, bezpłodności,  kamienicy pęcherzyka żółciowego.
 Ludzie otyli częściej też cierpią z powodu żylaków , że o DEPRESJI nie wspomnę...

MÓJ WNIOSEK:
Czasem, w ograniczonych ilościach można sobie na coś takiego pozwolić.
Nie zajadać się tym, ale stosować jako RZADKI dodatek do zdrowej , nieprzetworzonej żywności.

DECYZJĘ każdy podejmie sam :)

Produkt ogólnie oceniam na 3, w skali 1-10


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz